Żywienie w depresji – brakujące ogniwo terapii? – część 2

Dieta w depresji

W poprzedniej, pierwszej części cyklu, miałem przyjemność zaprezentować Wam krótki opis jednostki chorobowej jaką jest depresja, a także napomknąć o skali problemu. Omówiliśmy związki konieczne do powstania serotoniny (tryptofan, witamina C, witamina B6, magnez), a także foliany. Dziś nadeszła pora na kolejne związki o niebagatelnym wpływie na ryzyko rozwoju i przebieg depresji.

Kwasy tłuszczowe – rodzaj ma znaczenie

Wielonienasycone kwasy tłuszczowe z rodziny omega-3 uznawane są za związki działające antydepresyjnie. W literaturze odnaleźć można różne teorie wspierające to twierdzenie, m.in.:

  • Kwas EPA – jeden z aktywnych pochodnych ALA (kwasu α-linolenowego) – podstawowego przedstawiciela kwasów omega-3 – to prekursor dla powstania wielu istotnych w funkcjonowaniu centralnego układu nerwowego człowieka substancji (leukotrienów, prostaglandyn)
  • Kwasy EPA i DHA są składową osłonek mielinowych – tłuszczowej warstwy okalającej nerw, pozwalającej na sprawniejsze przekazywanie informacji nerwowej, wpływają one na powstawanie i funkcjonowanie neurotransmiterów i sygnałów nerwowych
  • WNKT omega-3 wpływają przeciwzapalnie, również na środowisko tkanki nerwowej. U chorych dotkniętych depresją zazwyczaj obserwuje się wzrost poziomu stanu zapalnego w obrębie układu nerwowego – omega 3 ograniczają stan zapalny i minimalizują uszkodzenia oksydacyjne powodowane „atakiem wolnych rodników”

Co ciekawe – istnieją doniesienia w których jedynie EPA wykazywało wpływ antydepresyjny, podczas gdy podaż DHA nie zmieniała sytuacji psychicznej badanych.

Przeciwny wpływ wywierają na organizm nasycone kwasy tłuszczowe, które mogą zwiększać ryzyko depresji i pogarszać funkcje hipokampa, ze względu na swój potencjał prozapalny i proapoptyczny względem komórek nerwowych. Dane te pochodzą głównie z danych na gryzoniach, hipotetycznie w przypadku ludzi mechanizm działania może być zbliżony/tai sam, brak jednak twardych dowodów w tej materii.

Cynk – nie tylko przy problemach z trądzikiem

Metal ten to związek poniekąd szczególny – dotychczas wykazano jego wpływ na jakość snu, funkcjonowanie układu immunologicznego, funkcjonowanie większości enzymów i… ryzyko depresji, a jakże! Co prawda doniesienia naukowe mówią głównie o „podejrzeniach” większego ryzyka występowania depresji i gorszego jej przebiegu u osób z niskim statusem odżywienia tym pierwiastkiem, jednocześnie jednak maksymalizacja spożycia, przy jednoczesnej podaży leków antydepresyjnych, przynosi istotniejszą poprawę niż farmakoterapia z pominięciem cynku.

Witamina B12 – dla wegan i depresjonistów?

Niedobory kobalaminy są wysoce niebezpieczne, szczególnie ze względu na możliwe występowanie zaburzeń neurologicznych. W populacji osób „wszystkożernych”, komponujących jadłospisy z udziałem produktów odzwierzęcych, niedobory witaminy B12 zazwyczaj nie występują. W przypadku diet roślinnych jest to jeden z niewielu związków który należy obligatoryjnie suplementować – brak podaży kobalaminy „z ręki” skutkować będzie jej niedoborem i znacznym ryzykiem zdrowotnym.

Jednocześnie kobalamina to kolejny związek którego obniżone stężenie notuje się u chorych na depresję (badania w erytrocytach i plazmie). Niedobory zarówno witaminy B12, jak również folianów określa się mianem czynników sprawczych (jednych z wielu rzecz jasna) rozwoju oporności na leczenie przeciwdepresyjne (powstawania depresji lekoopornej). Niestety, w doniesieniach naukowych brak informacji na temat sposobu odżywiania chorych, a więc ciężko nam stwierdzić czy nie ograniczali/unikali oni produktów odzwierzęcych. Jednoznacznych doniesień i zaleceń dotyczących stosowania suplementacji/wzbogacania żywności/maksymalizacji spożycia wraz z dietą brak na ten moment, jednak analiza 2 przypadków klinicznych pacjentów cierpiących na depresję pozwoliła na opublikowanie pracy opisującej skuteczną terapię (wspomagającą) chorych kobalaminą i kwasem foliowym*. Początkowo podawano chorym 1g witaminy B12/d (domięśniowo) przez 7 dni, przez kolejne 2 tygodnie tą samą dawkę podawano co 2 dzień (pacjent nr 1) lub dawkę 2*mniejszą (pacjent nr 2). Dodatkowo podawano kwas foliowy (nie podano informacji o dawkach) Obaj pacjenci, po 3 „uderzeniowych” tygodniach, przyjmowali doustnie 200mg kobalaminy/d.

Takie dawki są nie do uzyskania wraz z żywnością konwencjonalną, nie oszukujmy się.

*Pacjenci wciąż przyjmowali zaordynowaną klasyczną farmakoterapię, jednak po wprowadzeniu suplementacji kobalaminą i kwasem foliowym ich stan zaczął ulegać systematycznej poprawie. Obserwacja 1 pacjenta trwała 1,5 roku, pacjenta nr 2 – 2 miesiące. Ich stan ulegał regularnej poprawie.

W kolejnej części chciałbym nie tylko pozostać w sferze żywieniowej, ale także wykroczyć nieco poza nią i szepnąć parę słów o suplementach – kompleksy witaminowo-mineralne to jedne z najchętniej i najczęściej wybieranych produktów – czy ich zastosowanie ma sens? Wspomnę także nieco o diecie bezglutenowej, a także… wpływie masy ciała na depresję bo, jak dowodzi nauka – ta nie pozostaje bez wpływu!

Literatura

W ostatniej części cyklu

Podobne artykuły

Dodaj komentarz